Po trudach zwleczenia się z łóżek udaliśmy się na dalsze zwiedzanie miasta i pochłanianie :) festiwalowego klimatu.
Tego dnia odbywały się polskie wybory parlamentarne. Oczywiście należało spełnić obowiązek obywatelski i prawie z samiuśkiego rana, czyli po 12:00 :) dzierżąc w dłoniach zaświadczenie, udaliśmy się Aleją Szoty Rustawelego - reprezentacyjną ulicą miasta, do ambasady polskiej, oddać głosy.
Przy urnie poznajemy przemiłych chłopaków z Gdańska, nie ma jak spotkać prawie 3tyś km od domu kolegów z dzielni :) Szybko znaleźliśmy wiele wspólnych tematów i okazało się, że mamy również podobne zainteresowania, które chcieliśmy pogłębić podczas wymiany zdań wieczorem :) .... Wiedzieliśmy, że spotkania winno - czaczowe mogą być "ciężkie", ale nie ma to jak dysputa polsko - polska. Wino u "grubej Rity", Chaczaturian, wyniki wyborów, nocne rozmowy Polaków do rana ...