Eskapadowcy.pl
Szukaj na stronie:

FSO Trip: Krótki, subiektywny poradnik dla osób jadących do Rumunii samochodem.
FSO Trip: Krótki, subiektywny poradnik dla osób jadących do Rumunii samochodem.

Organizując FSOtrip, jako pierwszy cel naszych podróży wybraliśmy Rumunię. Jak zauważyliśmy w wielu rozmowach przed wyjazdem, Rumunia brzmi dla Polaków dość egzotycznie. Postrzegamy ten kraj jako biedny i zacofany. Dla wielu z nas Rumun to żebrzący na chodniku, nachalny człowiek. Tymczasem Rumunia ma wiele odcieni. Nie jest wcale zacofanym krajem na końcu świata, gdzie trzeba uważać na każdy swój krok. Rumunia jest krajem w pełni europejskim, choć na pewno wybierając się tam na wakacje, szczególnie na wycieczkę objazdową organizowaną na własną rękę, tak jak my, należy zwrócić uwagę na pewne rzeczy. Przed wyjazdem radzimy zapoznać się z informacjami zawartymi na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych, są one przydatne (choć nie powiedzą, w których miejscach natrafimy na korki, przygotują nas jednak do tego, że Rumunia jest cała w remontach), oraz udać się do NFZu po Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ), może się ona przydać w nagłych przypadkach.

Wjechaliśmy do Rumunii przez przejście graniczne w miejscowości Patea, na północny zachód od Satu Mare. Rumunia nie jest członkiem strefy Schengen, musieliśmy więc pokazać na granicy swoje dowody osobiste. Tuż za przejściem granicznym zjeżdżamy na stację benzynową Petromu by wykupić winietę. Do systemu wprowadzane są numery rejestracyjne naszego samochodu oraz kraj, z którego przyjechaliśmy, a my dostajemy rachunek-potwierdzenie wykupienia winiety, trzymamy je wraz z dokumentami, ale Policja i tak sprawdza to czy zapłaciliśmy za drogi w systemie elektronicznym. Winieta tygodniowa kosztuje 3 Euro, my natomiast wykupiliśmy miesięczną (7 Euro), by w razie czego, nie musieć dla zaoszczędzenia kilku złotych szukać miejsca, gdzie sprzedawane są winiety, co w centrum kraju mogłoby okazać się pewnym problemem. Wjeżdżamy więc do Rumunii, i z początku wygląda ona mniej więcej tak jak ją sobie stereotypowo wyobrażamy. Droga przez wieś, stare domy, co jakiś czas mija nas wóz drabiniasty. Niedługo potem wjeżdżamy do Satu Mare i od razu rzuca nam się w oczy kilka rzeczy, na które warto się przygotować. To, że w środku tygodnia około godziny piętnastej w centrum miasta jest korek, zdaje się być oczywiste również w Rumunii. Na dojazdach do skrzyżowań samochody zmieniają pasy, wciskają się, czasem ktoś trąbi. W sumie jak w każdym dużym mieście, z tym, że nie zawsze wiadomo kto, na kogo i dlaczego akurat trąbi. Jedziemy dalej, starając się trafić na drogę nr 19 na północny wschód, co nie jest proste przy tutejszym oznakowaniu. Drogowskazy w Rumunii są znane, jednak sposób ich umiejscowienia mimo wszystko, odbiega od szeroko pojętych standardów. Warto korzystać z czerwono białych słupków, które ułatwiają nawigację. W zależności od miejsca, w którym stoją, można z nich odczytać odległość do danej miejscowości, numer drogi, lub nazwę miejsca, w którym jesteśmy. Kręcimy się trochę po mieście, uważając jednocześnie na pieszych i rowerzystów, którzy potrafią iść, jechać, lub stać gdzieś na środku drogi nie zważając na samochody. Zdecydowanie trzeba się do tego przyzwyczaić. Ponadto, mimo że w Rumunii, podobnie jak w Polsce panuje ruch prawostronny, to jeżeli w jedną stronę prowadzą dwa pasy, należy jechać lewym - po prostu, na prawym bardo często zatrzymują się samochody, których kierowcy traktują ten pas jak parking.

Wyjeżdżamy z Satu Mare prostą szeroką, zdaje się świeżo wyasfaltowaną drogą, z której ktoś zapomniał zdjąć niektórych ograniczeń prędkości z czasu budowy. Staramy się jechać razem z tutejszymi kierowcami, uznając ich za swoich przewodników. Wszak przemieszczają się tymi drogami na co dzień i znają tutejsze zwyczaje. Jedziemy więc za jednym z nich i spoglądając na prędkościomierz stwierdzamy, że ograniczenia prędkości to fikcja. Istnieją tylko na znakach. Chyba, że akurat ktoś jadący z naprzeciwka 'mignie długimi' dając znać, że gdzieś stoi Policja. Przez moment jedziemy 'po swojemu', czyli przepisowo. Dość szybko wyprzedza nas większość kierowców, bez względu na to czym jadą. My wyprzedzamy tylko zaprzęgnięte w konie wozy, które jeżdżą również po takich drogach. Wyprzedza się tutaj wszędzie, gdzie się da (jeżeli wyprzedził tzn., że się dało), ustępujemy więc tubylcom. Nie należy się zrażać brakiem podziękowań, przez całą naszą podróż po Rumunii, tylko kilku kierowców podziękowało nam awaryjnymi. Gdy kończy się równy asfalt, a zaczynają poważne koleiny, zaczynamy jechać niemal środkiem drogi, by nie wpadać w dziury. Po chwili okazuje się, że taki sam sposób preferują również rumuńscy kierowcy, trzeba więc czasem zjechać na swój pas, gdy ktoś zbliża się z naprzeciwka.

Po drodze do Săpânţy, w której planujemy zwiedzić Wesoły Cmentarz, zatrzymujemy się na wielu stacjach benzynowych w poszukiwaniu dokładnej mapy Rumunii, w skali np. 1:300000. Dokładnej mapy Rumunii nigdzie nie ma, nie ma też żadnej innej, ani map w ogóle. Na jednej ze stacji, pani radzi mi poszukać w księgarni. Jakiekolwiek mapy znaleźliśmy dopiero na stacji w Sighişoarze, gdzie niestety nie było planu tego miasta (na szczęście darmowy egzemplarz otrzymaliśmy w informacji turystycznej). Dobrze więc, że byliśmy wyposażeni w zakupioną w Polsce mapę w skali 1:700000, która w większości wypadków wystarczała. Dlaczego jednak, w XXI wieku korzystamy z papierowych map, zamiast nawigacji satelitarnej? Niestety, okazało się, że nasz TomTom, ma problem ze znalezieniem wielu Rumuńskich miast, widzi tylko wybrane duże miasta. Ponadto w Rumunii wiele nowych dróg jest w budowie, więc warto zaopatrzyć się w najnowsze mapy do GPSu. Droga do Săpânţy robi się po pewnym czasie kręta i stroma. Dzięki temu przekonujemy się, jak bardzo trzeba tu uważać na zakrętach, które są stale ścinane, na wszelkie możliwe sposoby. Duża część tutejszych dróg, to właśnie drogi górskie, więc ta wiedza jest bardzo przydatna. Oznacza to również, że warto znać podstawowe zasady jazdy górskiej. Zjeżdżając z góry hamujemy silnikiem, starając się jechać na takim biegu, na jakim wjeżdżalibyśmy pod to wzniesienie. Na wzniesienia nie wjeżdżamy pełną prędkością, nigdy nie wiadomo bowiem, gdzie dalej prowadzi droga. Proponuję również, szczególnie w czasie deszczu, jeździć z włączonymi światłami mijania, a najlepiej, tak jak w Polsce, zawsze mieć je włączone. I tu uwaga na temat jazdy Rumunów. Ogromna większość z nich jeździ bez świateł. Często nawet w czasie deszczu, burzy, czy szarówki na górskich serpentynach. Przekonaliśmy się o tym podczas przejazdu Transalpiną (droga 67C), gdy wysoko w górach złapała nas burza. Również tam przekonaliśmy się o tym, że tutejsi kierowcy potrafią zatrzymać samochód absolutnie wszędzie. W górach, na środku jezdni, między zakrętami, tylko po to, by zrobić kilka zdjęć. Tu trzeba być naprawdę czujnym.

Co warto ze sobą zabrać w podróż do Rumunii? Latem na pewno dużo wody. Jest tu gorąco, a w trasie chce się pić. Warto również mieć coś do rozpuszczenia w wodzie, po kilkunastu litrach, ma się ochotę na coś, co ma smak. Ponadto bardzo przydają się polsko-rumuńskie rozmówki i znajomość podstawowych zwrotów, takich jak chociażby dzień dobry, dziękuję, do widzenia. Dzięki temu, nawet jeśli nie będziemy w stanie płynnie się porozumieć, osoby, z którymi będziemy rozmawiać, będą na nas patrzeć przychylniej i chętniej udzielą nam pomocy. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że wciąż dość często znajdziemy się w sytuacjach, gdzie nikt nie będzie porozumiewał się w znanym nam języku. Choć równie często znajdzie się ktoś, kto chętnie będzie pełnił rolę tłumacza. Kolejną ważną rzeczą jest waluta w gotówce. Wartość rumuńskiego Leja jest podobna do wartości złotówki, łatwo więc przeliczyć ceny, należy jednak pamiętać, że w wielu miejscach nie ma terminali płatniczych i bez gotówki nic nie wskóramy.

Jakie jeszcze niebezpieczeństwa czekają kierowców w Rumunii? Oprócz furmanek, które, jak wspomniałem, można spotkać wszędzie, należy również uważać na pasące się na poboczach i przepędzane drogami zwierzęta hodowlane: konie, krowy, owce, a także nie zważające na nic zwierzęta podwórkowe: psy i koty. W związku z obecnością tych ostatnich na drogach, oraz agresywnym stylem jazdy Rumunów, często zobaczyć można resztki ciał rozjechanych zwierząt. Do tego chyba najtrudniej się przyzwyczaić.

Nawierzchnia dróg w Rumunii jest różna. Od gładkiego, nowego asfaltu, po odcinki szutrowe, o czym dokładnie przekonaliśmy się przejeżdżając Transalpinę (droga 67C). Ta droga w połączeniu z Szosą Transfogarską (droga 7C), stanowią najciekawsze odcinki dróg w Rumunii, choć, zważywszy na ilość terenów górskich, nie są to jedyne drogi dostarczające mocnych wrażeń. Nie mniej jednak, Transalpina, na której w wielu miejscach jedno złe hamowanie dzieliło nas od wypadnięcia z trasy prosto w przepaść, była najbardziej niebezpieczną i emocjonującą przygodą. Aktualnie jest ona w remoncie, więc za rok lub dwa, podobnie jak Szosa Transfogarska, będzie się nadawała do niedzielnych, rodzinnych przejażdżek. Oprócz atrakcji w postaci krętych, malowniczo położonych dróg, należy zwrócić uwagę na ogromną ilość zabytków. O ich obecności w okolicy świadczą brązowe znaki z białymi napisami. Warto czasem zboczyć z drogi, podobnie jak zrobiliśmy to my, gdy odwiedziliśmy Biertan.

Podsumowując, Rumunia jest ciekawym europejskim krajem, bardzo kolorowym i wartym odwiedzenia. Warto to zrobić zanim pokryta zostanie gęstą siecią autostrad, a każdy ostry zakręt zostanie dokładnie oznaczony i oświetlony. Warto zaznać rumuńskiej egzotyki.

Autor: Szymon Kędzior
Zdjęcia: Justyna Gacioch
www.fsotrip.pl

Wyswietleń: 14031 wyświetleń   
Zdjęcia / Pliki (19)
Droga Rumunia Droga Rumunia Droga Transalpina Drogowskaz do zabytku Furmanka Remont drogi Roboty drogowe
Sapanta Sibiu SIghisoara SIghisoara Słupek informacyjny Szosa transfogarska Szosa transfogarska
Targu Mures Transalpina Transalpina - wjazd od południa W Biertanie Walec Transalpina
Wszystkie Artykuły
Przydatne Informacje  (41)
Z kraju i ze Świata  (12)
Wydarzenia  (56)
Prasa  (21)
Inne  (25)

Ledger Nano X - The secure hardware wallet
Ledger Nano X - The secure hardware wallet

* Portal Eskapadowcy.pl nie ponosi odpowiedzialności za publikowane przez użytkowników treści. Publikowane treści są własnością ich Autorów. Zgłoś Niewłaściwą Zawartość.Instant SSL Certificate Secure Site

Zgłoś sugestię
  • Facebook
  • Nasza Klasa
  • Google+
  • Twitter
  • YouTube
  • Blip
  • Flaker
  • GoldenLine
  • RSS